Ponad 5 tysięcy pokonanych mil i kilkanaście godzin podróży wystarczyło, by szaro-bure niebo rozpościerające się nad warszawskim Okęciem zmienić na wszechobecnie falujące na wietrze palmy, latynoskie rytmy, ale przede wszystkim tą niewytłumaczalną filmową aurę. Być może to skutek przemycanej w popkulturze wyidealizowanej wizji “American Dream”, opowieści – słuchanych od najmłodszych lat o rodzinie mieszkającej w różnych zakątkach Stanów, które sprawiały, że ten kraj stawał się pewnego rodzaju zamiarem niemożliwym do urzeczywistnienia. A jednak…
“Dreams do come true, if only we wish hard enough.”- J.M Barrie, Peter Pan
Położenie i temperatura
Miami jest najbardziej znanym miastem na wybrzeżu Florydy. Zlokalizowane w południowo-wschodniej części stanu, rozpościera swe liczne wyspy nad Oceanem Atlantyckim. Dzięki ciepłej strefie klimatycznej przez cały rok można korzystać z uroków pięknej pogody. Szukając informacji na temat najlepszej pory przyjazdu do Miami, przeczytałam: “od stycznia do grudnia”. Czy trzeba cokolwiek dodawać? Oprócz wysokich temperatur, miasto zachęca swoimi niesamowitymi plażami, które imponującą szerokością rozciągają się na dystansie wielu kilometrów. Nic dziwnego, że stały się tłem filmowym dla światowych produkcji m. in “Miami Vice”.
Mogłoby się wydawać, że to idealne miejsce do życia na Ziemi. Cóż, można na ten temat dyskutować, gdyż Floryda często staje na drodze potężnym huraganom, które w krótkim czasie potrafią zasiać spustoszenie swoją niszczycielską siłą. Huragan Irma, która w 2017 roku nawiedził stan, doprowadził do największej w historii USA ewakuacji mieszkańców (6,3 miliona osób).
Noclegi
Początkiem maja cena noclegu, w którym się zatrzymaliśmy (Collins Avenue) wyniosła około 270 $, co w przeliczeniu na ilość osób i dni, stanowiła 22,5 $ os/noc. Od spaceru po plaży dzieliła nas jedynie ulica.
Pomimo 3 dni spędzonych w sercu miasta, nie zwiedziliśmy go prawie w ogóle. Dwa z nich poświęciliśmy na plażowanie, jedzenie i całodniową trasę na Key West. Perełka Florydy ma wiele do zaoferowania, jednak wizja pięknej, aczkolwiek bardzo wyczerpującej podróży, skłoniła nas do leniwego spędzania wolnych chwil. Wyjątek stanowiła bardzo wczesna pobudka na wschód słońca, który wierząc licznym przewodnikom, o tej porze roku jest niesamowitym spektaklem barw i gry światła.
“Experience the magic of clear blue ocean, the delicious velvety sands, the tropical trees, along with the sunrise of course…”
No cóż… Mamy nieco inne wspomnienia, gdyż burza zmalowała nam całą paletę odcieni szarości na niebie. Przesiadywanie pod budką ratowniczą, na jednej z najpiękniejszych plaż USA, o 6 rano, podczas ulewy – to też jakieś wspomnienie.
Jak na roadtrip przystało, w kwestii samochodu, a raczej samochodów pozwoliliśmy sobie na nieco szaleństwa. Kanarkowy Ford Mustang pozwolił nam w pełni doznać uroków malowniczej trasy na Key West. Pomimo niesamowitego fanu, jakiego nam przysporzył, dalszą część kraju planowaliśmy przemierzać zdecydowanie wygodniejszym “domem na kółkach” – Chevroletem Tahoe.
Grzechem byłby brak przejażdżki z odsłoniętym dachem i wiatrem we włosach po ulicach miasta. Towarzyszące nam latynoskie nuty, płynące z lokalnych stacji radiowych dodawały wakacyjnego klimatu.
Dotarliśmy do Downtown, tętniącej życiem dzielnicy miasta, w której nie zabrakło licznych centrów handlowych oraz miejsc do organizacji imprez. Wieczorami liczne tłumy przybywają również do American Airlines Arena na mecze koszykówki zespołu Miami Hea. Jednak to, o czym nie sposób nie wspomnieć, gdyż swoją wielkością onieśmielają każdego stojącego u ich stóp, to piętrzące się drapacze chmur. Właśnie tutaj znajduje się największa koncentracja banków międzynarodowych w Stanach Zjednoczonych i siedziby licznych światowych korporacji.
Czy warto odwiedzić Miami? Po zobaczeniu zaledwie jego niewielkiego wycinka, możemy go polecić z czystym sumieniem, Z pewnością to nie ten typ miasta, który po jednej wizycie można odhaczyć z listy, gdyż ogrom możliwości jakie oferuje ono samo, jak i pobliskie turystyczne obszary pozwoli na wiele dni wypełnionych po brzegi aktywnościami.
Dodaj komentarz